Essen, a ja przechodzę na dietę

Nie czytam żadnych list zakupowych innych graczy szykujących się do akcji pod kryptonimem „Essen”, żeby jak najmniej czuć się zmanipulowany i podstawiony pod zakupową ścianą.

Moja pierwotna lista zawierała aż 17 tytułów, więc chyba nie muszę Wam pisać z jakim bólem musiałem ją zawężać do poniższej szóstki. Nie chcę przechodzić ponownie przez męki, znane zapewne każdemu hobbyście. Was jednak zachęcam, bo a nuż lubicie taki planszówkowy masochizm.

  1. Rokoko – Matthias Cramer, Louis Malz, Stefan Malz
    Rozwijamy swój krawiecki biznes w czasach panowania Ludwika XV, kiedy to wyprawianie wystawnych bali było czymś naturalnym i często praktykowanym. Gra wykorzystuje mechanizm budowania talii (deck-building), który pozwala zagrywać karty pracowników do wykonywania różnych zadań. Nie każdy pracownik jednak może wykonać każde zadanie, ale każdy z nich daje jakieś dodatków bonusy. Musimy więc trochę pomyśleć jak właściwie ich zagrywać. Po siedmiu turach rozpoczyna się wielki bal i tutaj wszystko się wyjaśnia. Punktowane są płaszcze, suknie i dekoracje przy produkcji, w której braliśmy udział. Matthias Cramer  jest autorem Glen  Mora i Helvetii, czyli bardzo dobrych i pomysłowych mechanicznie gier. Za grafikę odpowiada Michael Menzel.
  2. Madeira – Nuno Bizarro Sentieiro, Paulo Soledade
    Liczę, że w końcu dostaniemy coś na miarę Vinhosa, bo wydawnictwo jest to samo i z tego co czytałem jest to ciężkie euro, w którym staramy się dobrze rozwinąć nasze działania związane z produkcją, handlem, rozbudową i eksploracją na terenie Madery. Czas leci, surowce się kończą, a król oczekuje wyników. Brzmi dobrze. Nie powiem, że nie interesuje mnie ona również ze względów estetycznych – ilustrator takich gier jak wspomniany już wcześniej Vinhos lub Vasco da Gama zrobi wrażenie na każdym, kto zobaczy te gry.
  3. Bremerhaven – Robert Auerochs
    Graficznie gra nawiązuje do Le Havre i ma być podobnie jak ona złożoną grą ekonomiczną. Nie wiem czy ciężarem dorówna  poprzedniczce, ale warto chyba zaryzykować. Staramy się co rundę wykorzystać jak największą liczbę akcji zajmując je za pomocą kart wpływów. Musimy przy tym obserwować poczynania innych graczy oraz dobrze zgrać czas załadunku towaru, ponieważ każdy statek pozostaje w porcie pewien określony czas, a umowy, które realizujemy też nie trwają wiecznie, więc w najgorszym przypadku musimy się liczyć z karami za niewykonany kontrakt. Kupowanie statków, rozbudowa portu, kupowanie budynków, czyli to, co każdy planszowy zarządca portów lubi.
  4. Suburbia Inc – Ted Alspach
    O tym dodatku już pisałem, tak jak i o samej Suburbii. Rewelacyjna gra i kupno dodatku do niej nie podlegało dyskusji. Planszóweczka.pl wyda jego polską wersje, ale ja mam wydanie anglojęzyczne, więc mogę kupić już teraz.
  5. Hive: The Pillbug – John Yianni
    Dodatek do świetnej gry, który musi mieć każdy jej fan.
  6. Yōkaï no Mori – Madoka Kitao
    Perełka, o której dowiedziałem się dosłownie w tamtym tygodniu. Autorką jest Madoka Kitao, którą możecie znać z gry Catch the Lion!, w Polsce wydaną przez Egmont jako Pojedynek robotów. W skrócie są to uproszczone chińskie szachy – Shōgi. Ta wersja opatrzona jest nową oprawą graficzną i dzięki  dwustronnej planszy oprócz Catch the Lion! dostaniemy również wariant bardziej zaawansowany (Goro-Goro), gdzie na większej planszy (5 x 6) będziemy mogli wystawić więcej figur. Catch the Lion!/Pojedynek robotów wydaje się grą dla dzieci, ale uwierzcie mi, jest to bardzo interesująca  gra dla każdego. Partia trwa stosunkowo krótko, ale potrafi czasami zmusić do cięższego myślenia nie tylko dzieci. Wariant zaawansowany tym bardziej wydaje się interesujący. Cieszę się, że planszomania.pl zaufała mi i sprawdzi ją z Essen.

Moje typy mogą wydawać się dziwne, ale ja na Essen zawsze staram się kupić niekoniecznie same potencjalne hity. Oczywiście gdyby możliwości finansowe na to pozwalały poszalałbym bardziej, ale niestety bywają rzeczy ważniejsze od gier… tak wiem, herezja.

Na pozostałe gry poczekam do ich premier w ciągu roku, a poniżej już tylko w celach kronikarskich przedstawiam całość moich tegorocznych tytułów, które skupiły moją uwagę podczas przeglądania listy gier tegorocznych targów.

  1. Glass Road  – Uwe Rosenberg
    No cóż, Uwe to Uwe, on jednak dostaje z marszu kredyt zaufania. Gra nawiązuje tematycznie do 700-letniej tradycji produkcji szkła w Bawarskich Lasach. Gracze w grze wykorzystują identyczny zestaw 15 kart – specjalistów. Na początku tury zagrywamy 5 i jeżeli tylko my zagraliśmy specjalistę konkretnego rodzaju skorzystamy z jego dwóch zdolności, a jeżeli wybrali go też inni, to tylko korzystamy z jednej. Do tego dochodzą, jak to u Rosenberga, jeszcze różnego rodzaju budynki, które dają dodatkowe możliwości i w sumie dostaniemy (mam nadzieję) dobre euro.
  2. Caverna: Die Höhlenbauern – Uwe Rosenberg
    Ponownie Rosenberg, który tym razem chyba „lekko” odcina kupony od sławnej Agricoli i postanowił przenieść rodziny z wiejskiej sielanki do skalistych gór i jaskiń. Jak twierdzi autor, gra czerpie z Agricoli, ale ma też nowe elementy. Zagrać na pewno warto.
  3. Nations – Rustan Håkansson, Nina Håkansson, Einar Rosén, Robert Rosén
    Gra opisywana już przez Palmera i z biegiem czasu wpadła i na moją listę, ale nie do końca jestem do niej przekonany. Za dużo już było killerów TtA.
  4. Coal Baron – Michael Kiesling, Wolfgang Kramer
    Dla siebie nazywam ją „podróbką Magnum Sal” bo z wyglądu (szyby, kopalnie) trochę ją przypomina. W grze wydobywamy węgiel (niemiecka nazwa gry Glück Auf to pozdrowienie niemieckich górników) i staramy się go sprzedać ubiegając się o zamówienia…  dziwnie znajome, prawda? ;)
  5. Prosperity – Sebastian Bleasdale, Reiner Knizia
    Połączenie genialnych pomysłów Knizii i autora dobrze ocenianej gry Keyflower jest bardzo zachęcające. Niestety ta dotycząca budowania potęgi narodu gra może okazać się trochę abstrakcyjna, a do tego niekoniecznie ładnie wygląda.
  6. Tokaido: Crossroads – Antoine Bauza
    To jest dodatek do gry Tokaido, o której już pisałem. Gra jest piękna i w dodatku daje dużo przyjemności z grania. Dodatek należałoby więc mieć.
  7. Yunnan – Aaron Haag
    Handel herbatą, bardzo dużo możliwych akcji, brak elementów losowych, sporo strategii – tak o niej pisze wydawca. Dodatkowo gra ma bardzo sympatyczną z wyglądu planszę, która aż krzyczy: dobre ekonomiczne euro w starym stylu.
  8. Bruxelles 1893 – Etienne Espreman
    Wydawnictwo Pearl Games  znane z takich gier jak Troyes i Tournay budzi zaufanie i gra o budowie XIX wiecznej Brukseli z założenia powinna trafić do wielbicieli wymienionych gier.
  9. Shadows over the Empire – Babis Giannios
    Ta gra zachwyca mnie ze względów graficznych. Antonis Papantoniou jest genialnym i oryginalnym grafikiem.
  10. Russian Railroads – Helmut Ohley, Leonhard „Lonny” Orgler
    Tematyka związana z budowaniem kolei,  do tego w Rosji musi zainteresować każdego planszowego chłopca.
  11. Tash-Kalar: Arena of Legends – Vlaada Chvatil
    Chvatil tworzy gry genialne i takie sobie, ale jak już zrobi grę genialną to innym bardzo ciężko ściągnąć go z piedestału. Walki mistrzów magii na arenie z wykorzystaniem trzech różnych frakcji. Gra ma podobno proste i łatwe do wytłumaczenia zasady, ale trzeba się jej nauczyć i odkryć możliwości mechaniki i wtedy pokazuje swój pazur.

Niestety ilość pieniędzy, jaką należałoby wydać na te wszystkie gry przekracza kilkakrotnie zapewnie nie tylko moje możliwości finansowe. Dzisiaj podobnie jak z grami komputerowymi, książkami, filmami lub muzyką musimy się już przyzwyczaić, że wszystkiego nie można mieć od razu po premierze. Trzeba więc dokonywać wyborów i mieć nadzieję, że będą one słuszne. Czego sobie i Wam życzę.

Pamiętajcie, że cały czas można głosować i przeglądać gry z Essen na stronie, którą specjalnie dla Was uruchomiliśmy: essen.znadplanszy.pl. Znajdziecie tam też linki do BGG nie tylko dla gier, które tutaj wymieniłem.

0 0 votes
Oceń artykuł
Subscribe
Powiadom o
16 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Nie licząc Rosenbergów i dodatku do Tokaido, moja lista wygląda niestety dość podobnie. Postanowiłem jednak zejść do poziomu społecznie akceptowalnych wydatków i na razie mam juz tylko sześć tytułów w koszyku :) City Council, Canterbury, Yunnan, Madeira, Prosperity i Steam Park :)

Na Rosenberga stawiam w ciemno, bo do Felda to już ostatnio podchodzę z umiarem. Niestety jakbym wybrał Uwe to drastycznie ilość tytułów by się mi zmniejszyła :}

De gustibus bla bla bla i miejmy nadzieję, że to Essen będzie pyszne! :D

Blablabla si ;)

Do korekty: „Ciesz się, że planszomania.pl zaufała mi i sprawdzi ją z Essen.”

Poprawione, ale praktycznie czytelnik też się może z tego cieszyć bo gra jest bardzo ciekawa :)

Nie myli się ten co nic nie robi.

Albo jakimś cudem te gry są później tańsze w Polsce, albo w tym roku coś się porobiło – co nie patrzę to 50€ na dzień dobry… Co prawda zerkam raczej w kierunku „na domowej drukarce 3d samoróbka to 7 lat ciągłego wydruku”, niemniej jakoś tak nagle odkładanie kasy na „zakup sporej liczby premier” zamienia się w „kupię 2 gry i paluszki do pogryzania”…

Też to zauważyłem – albo gra to „popierdółka” i kosztuje 30€ albo jak coś bardziej mięsistego to 50-70€.

Dlatego my, poza Tezeuszem, nie zamawiamy nic w ciemno. W tym roku nie mam zamiaru otwierać post factum kramu z przecenami ;p

Niestety czasy „kupuje wszystkie dobre nowości Essen” dla już przestały istnieć. patrze na swoje regały i mi lżej ;)

:disqus „Planszóweczka.pl wyda jego polską wersje, ale ja mam wydanie anglojęzyczne, więc mogę kupić już teraz.” Ależ polska wersja ukaże się równolegle z angielską i niemiecką, różnica w czasie dostępności to tylko kwestia firm logistycznych ;)

Bardziej chodziło mi o to, że z powodu polskiej wersji ciężko mi będzie kupić wersję angielską. Ja trzymam kciuki za terminowe polskie wydanie to to bardzo dobra gra jest :)

Do korekty: „Ciesz się, że planszomania.pl zaufała mi i sprawdzi ją z Essen.”

Zróbcie coś z tą czcionką, bo na iPadzie wygląda to koszmarnie. I co dziwne tylko na iPadzie.
Co do Essen, ja poczekam na polskie wersje, jak już inni sprawdzą i zrecenzują gorące premiery. Jak coś będzie dobre to pojawi się w Polsce.

Mnie trochę zastanawia to spore zainteresowanie Rokoko i nie chodzi tu nawet o umieszczenie tej gry na liście Tycjana, ale miejsce na podium w waszym rankingu. Wszak wiadomo (po doświadczeniach z P-a-P), że nawet „eurodziewczynki” niezbyt chętnie chcą w to grać z uwagi na temat. A tu znowu szycie kiecek i taka popularność… ?