K-Dron – figura idealna, która spali twój umysł

Ostatnie miesiące to dla mnie ciągła praca w ilościach, które skutecznie zabierają mi nadmiar czasu, który chciałbym spędzić na graniu. Dlatego, jak już pewnie wiecie, zacząłem doceniać krótkie gry i coraz chętniej spoglądam na łamigłówki. Powiem szczerze, że kiedyś te ostatnie traktowałem niezbyt poważnie i nie raz mówiłem, że „łamigłówki to nie gry”. Oczywiście nie lekceważyłem ich, bo ogrom osób, który za nimi przepada nie może się mylić, ale traktowałem je jako ubogiego krewnego  pełnoprawnych planszówek. No cóż, jak to mówią – tylko krowa nie zmienia poglądów.

Teraz coraz częściej śledzę informacje o kolejnych zapowiedziach związanych z planszówkami, wertuję starsze teksty Wojtka Dziwoka (zarówno na jego blogu, jak i opublikowane w ŚGP) na ich temat oraz przeglądam w sklepach działy oferujące ten typ rozrywki.

Czy stałem się miłośnikiem łamigłówek? Nie do końca. Lubię je jako krótką odskocznię od pracy. Doceniam fakt, że potrafią mnie choć na chwilę oderwać od codziennych problemów, ale jednak cały czas jest to tylko dla mnie substytut grania w gry planszowe. Skłamałbym jednak gdybym powiedział, że nie sprawiają mi one przyjemności. Jak ma się bardzo mało czasu na gry, a chcę się czymś zająć mózg, to łamigłówki sprawdzają się idealnie.

W ostatnim czasie trafiłem na zdjęcie przedstawiające szachową planszę z dziwnymi figurami. Po chwili już wiedziałem, że jest to K-Dron  & K-Chess. Dziwne rzeczy zawsze wzbudzają moją ciekawość, więc postanowiłem bliżej się temu przyjrzeć i dzięki uprzejmości wydawnictwa G3 (dystrybutora) w moje ręce trafiło małe, zgrabne pudełeczko.

K-Dron to figura geometryczna wymyślona i opatentowana przez polskiego artystę, ilustratora i scenografa – Janusza Kapustę w 1985 r. i z tego co można znaleźć na jej temat w sieci dowiedziałem się, że jest to figura wprost genialna swoim kształcie, którą można stosować z powodzeniem w różnych dziedzinach życia i gdyby kiedyś okazało się, że ma ona również właściwości lecznicze to bym się nie zdziwił, tyle o niej dobrego wyczytałem.

W zestawie znajdziemy 8 dwukolorowych (w sprzedaży są dwie wersje kolorystyczne) K-Dronów, które po złożeniu tworzą zwartą bryłę, mieszczącą się w przezroczystym pudełeczku. Jest ono na tyle małe, że spokojnie zmieścicie je w każdym plecaku lub torbie, a nawet damskiej torebce –  przetestowałem to na mojej Moni. OK, może damska torebka nie jest dobrym przykładem, bo wiadomo, że w niej może się zmieścić wszystko.

Zabawa polega na ułożeniu z tych 8 elementów układów/wzorów przedstawionych na załączonej instrukcji. Na początku wszystko wydaje się proste, gdy patrzymy na to, co mamy ułożyć, ale jak już mamy przed sobą rozłożone K-Drony to nie wygląda to już tak różowo. I w sumie nic dziwnego, skoro za ich pomocą można ułożyć aż 38 416 różnych wzorów…

Na szczęście my mamy ułożyć „tylko” 96 układów, ale podzielenie ich na trzy stopnie trudności nie jest tylko zabiegiem marketingowym, bo faktycznie te najtrudniejsze są (przynajmniej dla mnie) na razie niedostępne. Układanie K-Dronów najbardziej kojarzy mi się z grą Adama Kałuży Qubix, bo tam też na układy  patrzymy z góry i tak je rozpatrujemy. Tutaj również używane bryły tworzą zarówno tło, jak i wymagany wzór.

Nie wiem jak wygląda faktycznie genialność K-Drona jeżeli chodzi o jego zastosowanie, ale jest pewne, że bardzo dobrze wypala mi on uzwojenie mózgu w trakcie zmagań z kolejnymi wzorami. I im bardziej mi to nie wychodzi, tym bardziej zmusza mnie to do kolejnych prób. Taki kij i marchewka w jednym. Na szczęście jest to zabawa jednoosobowa i cała masa przekleństw i złorzeczeń pod jej adresem pozostaje w mojej głowie.

Wspomniałem wcześniej o K-Szachach, które przyciągnęły mnie do tej łamigłówki i jest to kolejny tytuł, który pokazuje, że duch szachów prawdopodobnie nigdy nie zaginie.

W tej wersji królewskiej gry każdy z graczy gra czterema figurami, które można przekształcić (inne ułożenie K-Drona na planszy) w czasie gry w jedną z pięciu figur: pion <-> skoczek <-> goniec <-> wieża i hetman, w którego możemy przekształcić piona po przejściu całej planszy. Wygrywa gracz, który pierwszy zbije wszystkie figury przeciwnika. Czy to się może spodobać? Tak, jeżeli choć trochę lubisz szachy i w dodatku nie jest ci obce abstrakcyjne postrzeganie rzeczywistości, bo do widzenia właściwych figur na planszy trzeba się przyzwyczaić. Inaczej widok na planszy pozostanie dla nas jedynie artystyczną wizją nowoczesnego artysty.

K-Dron polecam każdemu, kto lubi przestrzenne zagadki i lubi wysilić swoją geometryczną wyobraźnię. Wprawdzie ktoś może powiedzieć, że to taki przestrzenny Tangram, ale właśnie o tą przestrzenność unikatowych brył, jakimi są K-drony tutaj chodzi. Ułożenie takich wzorów daje więcej satysfakcji niż zabawa płaskimi figurami. Gra zmieści się wszędzie, więc nie ma problemu, żeby była ona z nami praktycznie zawsze i wszędzie. W dodatku dobrze prezentuje się na biurku i pomimo niepozorności przyciąga skutecznie wzrok, dzięki czemu staje się idealnym elementem miejsca pracy geeka.