Wpisy

Great Western Trail: El Paso

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Great Western Trail to już planszowy klasyk. Gra doczekała się nie tylko dodatku i reedycji, ale rozrosła się do pełnoprawnej trylogii. Dotychczas jednak przyjemność płynącą z rozgrywki czerpali głównie zaawansowani gracze. Postanowiono to zmienić i tak powstało GWT: El Paso. Pomysł został zrealizowany, choć nie obyło się bez kilku potknięć.

Dungeon Legends

Jak już kilka razy pisałem, Dungeon Legends było moim największym zaskoczeniem końcówki ubiegłego roku. Spodziewałem się dobrej gry – mam zaufanie do autora – ale otrzymałem coś jeszcze lepszego: tytuł, który w naszym domu sprawia autentyczną frajdę. I choć niekoniecznie wpisujemy się w jego grupę docelową (gra rodzinna), bawimy się świetnie.
Dlaczego kooperacyjne Dungeon Legends może przypaść do gustu nie tylko miłośnikom rodzinnych gier planszowych, ale także osobom, które nie znają wcześniejszego tytułu z tego uniwersum? Można by po prostu powiedzieć, że to dobrze zaprojektowana i przemyślana gra, ale pewnie nie po takie „wyczerpujące” argumenty tutaj jesteś. Zacznijmy więc od początku.

Piraci z Maracaibo

Choć Alexander Pfister z Dzikiego Zachodu przeniósł nas na moment na fale otaczające Maracaibo, to szybko wróciliśmy na stały ląd – najpierw do Argentyny, potem do Nowej Zelandii. Teraz, po tej dłuższej przerwie, czas znów zebrać załogę, poczuć na twarzy bryzę pełną morskiej soli i wyruszyć na nową przygodę jako „Piraci z Maracaibo”.

Leśne rozdanie

Czy Wam również ten tytuł umknął w natłoku premier? Mnie niestety tak, ale dzięki śledzeniu planszowych mediów udało mi się go wyłapać i teraz z radością mogę go w koło polecać. To niepozorne pudełko skrywające pokaźną talię kart to nie tylko gra o ciekawej, choć nieskomplikowanej mechanice, ale również prawdziwa uczta dla oczu. Dawno nie widziałem tak pięknie i realistycznie zilustrowanych kart z przedstawicielami fauny i flory w planszówkach. Wisienką na torcie są kombosy — kolejny ważny atut „Leśnego rozdania”. Zaczynajmy. Las czeka!

Marabunta

Hormigas cazadoras nie ma stałego gniazda. Robotnicy tworzą tymczasowe gniazdo (biwak) z własnych ciał […] znany ze swojej agresywności, a przejście kolonii jest bardzo niszczycielskie […] porusza się […] z prędkością 200 m w ciągu 24 godzin […] mrówki pokonują nawet małe strumienie, tworząc mosty i tratwy swoich ciał…”. Tyle o marabunta – “mrówkach myśliwych” mówi Wikipedia. Poniżej zobaczycie jak do tego tematu podszedł Rainer Knizia tworząc pojedynkową grę typu roll&write.
Czytaj dalej