Mój pierwszy raz: UBOOT: The Board Game
Poniższy tekst pierwotnie ukazał się na grupie Facebook dotyczącej gier planszowych. Miał być krótkim, typowym dla FB wpisem, ale rozrósł się do takich rozmiarów, że postanowiłem go opublikować również tutaj, na blogu żeby nie zaginął.
Wczoraj grałem w „UBOOT: The Board Game„. Zacznę jednak nie od samej gry, tylko od mojego nastawienia przed pierwszym z nią kontaktem. Kiedyś, a nawet bardzo kiedyś, bo miałem ją na Commodore, była taka gra komputerowa jak „Silent Service”. Była to symulacja okrętu podwodnego w czasie II Wojny Światowej. Pamiętam, że próbowałem się jej nauczyć, poczuć jej klimat, ale niestety odbijałem się od niej za każdym razem. W końcu dałem spokój i pogodziłem się z faktem, że opisane w grze sytuacje nie są dla mnie. Nie rozumiem strategii podwodnych bitew morskich, tematyka interesuje mnie tylko na poziomie statystyki, jaką znajdę w książkach lub filmach historycznych, a napięcie czuję tylko oglądając film, który dobrze opowiada o tego typu wydarzeniach.