Patchwork. Szycie na cztery ręce
W tym roku doczekamy się kolejnej małej, dwuosobowej gry od Uwe Rosenberga, ale w naszym domu wciąż króluje jego ubiegłoroczny hit, który prawdopodobnie już na zawsze zagości na górze naszej listy ulubionych dwuosobówek. Rosenberg „Patchworkiem” ponownie zaskoczył swoich fanów, udowadniając, że jako autor czuje się dobrze nie tylko w ciężkich grach ekonomicznych. Ja jestem jego oddanych fanem, ale kiedy przeczytasz poniższy tekst, to zobaczysz że trudno nim nie być, bo „Patchwork” (wydany w Polsce przez wydawnictwo Rebel) zdecydowanie to ułatwia.
Z oprawą graficzną jest tak jak z samymi patchworkami – jednym się to podoba, inni kręcą nosem. Wszystkie elementy są dobrej jakości, ale nie spodziewaj się eksplozji barw i bajecznych grafik. Stonowane kolory, lekko rustykalny styl na pewno znajdzie swoich miłośników, ale ja jednak zostanę w opozycji do kultury patchworkowej. Ważne, że strona wizualna nie przeszkadza w odbiorze przyjemności płynącej od mechanicznej warstwy gry, a nie oszukujmy się, to tutaj jest najważniejsze.
W „Patchworku” będziesz szył kołdry. No cóż, epickości może tu nie ma, ale temat na pewno oryginalny. Z tego też powodu w pudełku znajdziesz masę skrawków materiałów, guziki oraz planszę, na której zaznacza się upływ czasu. Tu kołdry obszywa się na czas, ale nie jest to typowy wyścig, bo tutaj na upływ czasu będziesz miał wpływ, a w dodatku nie zawsze będziesz chciał go przyśpieszać.
Zaczynasz od wyzerowania zegarków (planszy czasu) oraz z leżącą przed tobą pustą kołdrą i pięcioma guzikami. Nie wiem jak przy tworzeniu patchworków są odbierane guziki, ale tutaj są one cenne jak słynny guzik doktora Paj-Chi-Wo i w grze jest to zarówno waluta, jak i punkty, które sumuje się na koniec gry.
Kołdry będziesz obszywał z różnych skrawków materiału, które przypominają klocki znane z gry „Tetris”. Ważne żebyś to sobie wyobraził, bo to pomoże w zrozumieniu trudności związanej z zapełnieniem całego kwadratu (9×9) planszy kołdry tymi nieregularnymi elementami.
Skrawki rozkłada się wokół planszy, przed najmniejszy z nich (2×1) ustawiasz ogranicznik wyboru, chwytasz igłę w rękę i zaczynasz szycie.
Gdyby to był poradnik kroju i szycia, to tutaj powinny się teraz znaleźć porady dotyczące technik tworzenia patchworków, ale my lepiej skupmy się na konstrukcji planszy czasu, bo w naszym wypadku jest to nie tylko bardziej na miejscu, ale i o wiele ważniejsze. To właśnie ona zadecyduje czy będziesz miał wystarczającą liczbę guzików, żeby zapłacić widniejącą na skrawkach cenę, kiedy i jak często będziesz mógł takie zakupy robić oraz czy uda ci się załatać ewentualne dziury w projekcie patchworku (puste pola 1×1 na kołdrze).
Z pozoru wybór akcji w swojej turze (ruch lub kupno), może wydawać się bardzo ubogi, ale jest to gra, w której skomplikowanie zasad jest idealnie wyliczone i dopasowane do założonego ciężaru gry i czasu rozgrywki. Miało być prosto i bez przekombinowanych zasad i tak jest.
Jeżeli decydujesz się wykonać ruch na planszy czasu, to przesuwasz swój pionek na pole przed pionkiem przeciwnika i pobierasz tyle guzików, o ile pól się poruszyłeś. Kolejność pionów graczy jest bardzo ważna ponieważ gracz, który jest na końcu stawki będzie wykonywał swoje tury do momentu, aż nie wyprzedzi przeciwnika (przy pionkach na tym samym polu ostatnim jest ten na górze). Dlatego sytuacja, w której wykonasz kilka ruchów pod rząd, a przeciwnik będzie się tylko temu przyglądał, jest bardzo prawdopodobna.
Wrócę jeszcze na chwilę do samej planszy, bo zapomniałem wspomnieć o polach bonusowych. Za każdym razem kiedy miniesz narysowany na torze guzik, możesz zarobić i wziąć z banku tyle guzików, ile widnieje na twojej kołdrze. Natomiast jeśli miniesz leżącą na torze łatkę, to możesz ją zabrać i od razu wszyć do swojego dzieła. Jest to jedyna szansa na zapełnienie pojedynczych dziur kołdry.
Premie guzikowe pobiera każdy, kto mija symbol guzika, ale łatkę weźmie już tylko ten, kto był pierwszy. Jak się pewnie domyślasz, ten wyścig do łatki ma swoje uzasadnienie, a nawet dwa. Po pierwsze osoba, która jako pierwsza całkowicie zapełni na kołdrze obszar 7×7 pól, otrzymuje specjalny żeton bonusowy warty 7 punktów na koniec gry. Punkty te bardzo łatwo wtedy stracić, bo o ile każdy zdobyty guzik wart jest 1 punkt, to puste pole kołdry to już -2 punkty. Jak widać, warto nie tylko obszyć całość, ale warto to robić z głową i precyzyjnym planem. Zachowanie wzoru patchworku na szczęście nie jest wymagane.
Wiesz już skąd i po co bierzemy skrawki materiału, więc warto, abyś dowiedział się jak trafiają one na kołdrę. Odpowiedzialna jest za to druga dostępna akcja – kupowanie.
Wybór masz jednak ograniczony do pierwszych trzech elementów znajdujących się przed ogranicznikiem wyboru. Płacisz wymagany koszt skrawka, w jego miejsce stawiasz ogranicznik i od teraz do kupienia są nowe trzy elementy. Ten w zasadzie prosty mechanizm wkłada do gry odpowiednią dawkę rywalizacji o najlepszy surowiec. Wprawdzie wyliczanie „co mogę wziąć w następnej turze, jak teraz wezmę to a on tamto” w kontekście położenia swojego piona na planszy czasu, może wydłużać niebezpiecznie kolejkę gracza, ale po kilku grach kalkulacje takie stają się coraz bardziej płynne i zajmują zdecydowanie mniej czasu.
Kupiony skrawek po wcześniejszym dopasowaniu (obracanie i odwracanie jest dozwolone), układasz na planszy i od tej chwili już nie będziesz go mógł odpruć (przesunąć). Tutaj trzeba pamiętać o bonusie za idealne wypełnienie. 7 pkt. piechotą nie chodzi i zawsze się przyda, zwłaszcza jak zakończysz grę z nieobszytymi polami kołdry. Utrata punktów z tego powodu bardzo boli, zwłaszcza jeśli skończymy zabawę z punktami poniżej zera. A zdarza się i tak.
Z przyszyciem skrawka związany jest bardzo ważny mechanizm gry wpływający nie tylko na czas jej rozgrywki, ale również na naszą strategię. Na każdym ze skrawków, oprócz ceny, widać o ile pól będziesz musiał przesunąć własny znacznik na planszy czasu z chwilą przyszycia tego kawałka do kołdry.
W pewnym momencie wasze znaczniki znajdą się na końcu toru czasu i zgodnie zasadami sztuki krawieckiej odkładamy igły i sumujemy zebrane guziki oraz premię z bonusu. Guzikowy magnat wygrywa.
„Patchwork” jest w zasadzie prostą mechanicznie i krótką grą, ale występujące tu paraliże decyzyjne potrafią czasami zastopować rozgrywkę. Nie raz będziesz się dłużej zastanawiał czy może trochę podrobić i poruszać się małymi kroczkami wykorzystując potencjał „nieprzerwanej tury”, czy może przyśpieszyć czas i nie tylko zdobyć cenną pojedynczą łatkę, ale też i skończyć szybciej grę, żeby nie dać szansy przeciwnikowi dokończyć swojego dzieła. Wyliczanie ruchów, aby kupić odpowiedni kształtem lub cenny kawałek materiału też nie bywa łatwe i szybkie.
Ale ja tam nie narzekam, bo gra ani przez chwilę z tego powodu się nudzi i jest tak samo emocjonująca. Kiedy ktoś dłużej myśli, to można ten czas poświęcić na dopracowanie własnej strategii sukcesu, bo jak nie wygrasz, to pozostanie ci tylko guzik z pętelką. A tego przecież nie chcemy.